maj 04 2010

Starsza Pani z wózkiem


Komentarze: 0

Dziś siedząc na ławce w parku poczułem na swojej skórze krople deszczu. Zdenerwowało mnie to oczywiście. Nie cierpię  gdy coś przeszkadza mi w tych chwilach samotnego odpoczynku od mojego życia. Chciałem iść i jak najszybciej wrócić do domu. Niedaleko mnie jednak starsza pani z wózkiem dziecięcym schroniła się przed deszczem pod drzewem. Zostałem więc na swoim miejscu. Obserwowałem.

Starsza pani z wózkiem. Zapewne rodzice tego dziecka nie mieli dla niego czasu i jak to zwykle bywa w tym świecie, poprosili babcię swego potomka o to by chwilowo się nim zaopiekowała. Młodzi rodzice, bez wewnętrznej potrzeby poświęcania czasu swojemu dziecku. Robiąc to poniekąd porzucili je, chwilowo, tymczasowo ale jednak. A może się mylę? Może ów babcia chciała wyjść na spacer ze swoim wnukiem dobrowolnie? Może to jej rozrywka w jesieni życia? Może z radością bawi swoje wnuki? Jeśli jest tak to może robi to dlatego, że sama czuje się samotnie? Być może jestem zbyt krytyczny i szukam dziury w cały. Cóż rodzina jest mi wartością niemal nie znaną.

Starsza pani pod drzewem czekała, aż chmura wyczerpie swoje zasoby wody. Stała tam z niecierpliwością i niezadowoleniem. Nie była to ulewa, ale kobieta chroniła małe dziecko, dane jej w opiekę. To znaczy, że jej zależało na tej istotce. Stała na uboczu, a ludzie przechodzili niedaleko niej szybkim krokiem i udawali, że ona nie istnieje. Cudowna obojętność dla nieznajomych. Całkiem normalne. Szkoda tylko, że czasem ludzie równie obojętnie przechodzą obok czyjegoś nieszczęścia. 

Obok starszej kobiet z wózkiem przeszła jakaś młoda dziewczyna, śpiesząca się do swoich codziennych spraw. Nie udawała jednak, że pod tamtym drzewem nikogo nie ma. Spojrzała całkowicie jawnie w stronę starszej kobiety i uśmiechnęła się do niej. Kobieta odwzajemniła uśmiech, a dziewczyna nie zmieniając tępa swoich kroków, poszła dalej. 

Nie, nie znały się. Inaczej padło by proste "dzień dobry" i sposób w jaki się do siebie uśmiechnęły nie był by taki szczery. Był by raczej jak obowiązek, poza, którą przyjmujemy gdy spotkamy swojego sąsiada.  Nie wiem dlaczego,ale ta wymiana uśmiechów zastanawia mnie. 

Gdy deszcz spulchnił ziemię i odszedł, odeszła i starsza pani z wózkiem - i ja również.

 

Cóż rozpisałem się nad prostym nic nieznaczącym zdarzeniem.

thomasanderson : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz